Gdyby św. Jan Paweł II żył, 18 maja obchodziłby swoje
dziewięćdziesiąte siódme urodziny. Jego wpływ na nas pozostaje wielki i
błogosławiony. Papież Polak głosił Ewangelię z nową mocą, będąc we wszystkim
wierny nauczaniu Jezusa
Ta miłość wręcz przynaglała naszego Papieża do pielgrzymek do Polski. Także
w Rzymie cieszyliśmy się szczególną troską. W „polskich” audiencjach,
organizowanych czasem co kilka dni w Watykanie, uczestniczyły w sumie setki
tysięcy osób. Gdziekolwiek Jan Paweł II rozmawiał z rodakami – w Polsce, w
Rzymie czy w czasie spotkań z Polonią rozsianą po całym świecie – wszędzie
okazywał swoją radość i wzruszenie. Przytulał, znajdował słowa otuchy,
patrzył z czułością i troską. W czasie stanu wojennego organizował
międzynarodową pomoc dla Polski. Gdy była taka potrzeba, to – jak mądrze
kochający ojciec – przestrzegał nas przed naszymi słabościami. Mobilizował
do nawrócenia i wierności Chrystusowi. Mówił z bólem o tym, co go w jego
Ojczyźnie i w postawach Polaków niepokoiło czy wręcz bolało. Odnosił się do
nas jak zatroskany i współcierpiący przyjaciel, a nie jak chłodny,
zewnętrzny obserwator. Nie próbował nawet ukrywać swojej wielkiej miłości do
Ojczyzny. W czasie czwartej pielgrzymki wręcz wykrzyczał swój niepokój o los
Polski: „Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta
ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I
zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw,
zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie
boleć! Was też powinny boleć!” (Kielce, 3 czerwca 1991 r.). Te słowa zawsze
mnie wzruszają. Cała postawa św. Jana Pawła II w odniesieniu do rodaków i
Ojczyzny świadczyła o tym, że w każdej chwili gotowy był oddać życie w
obronie swojego ukochanego Narodu.
Szczególnie na sercu leżał Janowi Pawłowi II los młodzieży. Dla ludzi
młodych miał dużo czasu i czułości. Z tej papieskiej troski o młode
pokolenie zrodziły się Światowe Dni Młodzieży, które były oczkiem w głowie w
piotrowej posłudze Papieża Polaka. Jego spotkania z młodymi były długie i
serdeczne. Chciał im dać miłość i mądrość, zwłaszcza tym, którzy nie
doświadczali jej w domu rodzinnym: „Tak bardzo bym chciał, abyście wszyscy
mieli w waszych domach atmosferę prawdziwej miłości. Bóg dał wam rodziców i
za ten wielki dar winniście Panu Bogu często dziękować. Szanujcie i
kochajcie waszych rodziców. Oni was zrodzili i wychowują. Rodzice są dla was
najbliższymi przyjaciółmi, u których winniście szukać pomocy i rady w
waszych życiowych problemach. W tej chwili myślę z bólem i wielką troską o
tych waszych rówieśnikach, którzy nie mają domu rodzinnego i pozbawieni są
miłości i ciepła rodziców. Powiedzcie im, że Papież o nich pamięta w swoich
modlitwach i bardzo ich kocha. (...) Pan Jezus chce wam pomóc. Chce być dla
was podporą i umacniać w młodzieńczej walce o zdobywanie takich cnót, jak:
wiara, miłość, uczciwość, szlachetność, czystość i wielkoduszność. Gdy
będzie wam trudno, gdy będziecie w życiu przeżywać jakieś niepowodzenie czy
zawód, niech myśl wasza biegnie ku Chrystusowi, który was miłuje i który
pomaga przetrwać każdą trudność” (Łowicz, 14 czerwca 1999 r.). Młodzi czuli
tę szczególną miłość Papieża i dlatego ze wzruszającym entuzjazmem reagowali
na jego obecność i jego słowa. Pod koniec pontyfikatu to oni przychodzili do
niego, gdy on nie miał już sił przychodzić do nich.
|
|